Blog

Tłum tłumaczy

Tłumacz, czyli właściwie kto?

Może innym jest łatwiej. Prawnicy, lekarze, fryzjerki, policjanci – wiadomo, czego od nich wymagać, co robią, gdzie ich znaleźć, jak odróżnić dobrą pracę od fuszerki. Z tłumaczami jest inaczej. Możemy oferować różne usługi – chociażby tłumaczenie ustne i pisemne, a nie każdy z nas robi i to, i to. Niektórzy tłumaczą w obie strony, inni tylko na polski. Żeby skomplikować interesy jeszcze bardziej, często specjalizujemy się w tym, a nie w tamtym, to zrobimy za trzy dni, a tamtego za żadne skarby świata. Mieszkamy na pustkowiach albo w wielkich miastach, w Polsce albo w Indonezji, operujemy w różnych godzinach i przyjmujemy różne lokalne zwyczaje – jak przerwa na lunch o 13:00 albo wieczorne godziny pracy. Tłumacz to też w końcu Tłumacz Google, albo mniej udolny brat Bing.

Kim jest tłumacz?

Zastanawiając się nad wizerunkiem tłumacza, po prostu sprawdziłam, co mówi na ten temat internet.

Nie jest dobrze. Jeżeli wierzyć Google, to jesteśmy maszynami, które mają wbudowane słowniki, do których wprowadza się tekst i błyskawicznie oraz bezpłatnie otrzymuje się tekst w drugim języku. Na pierwszej stronie wyników nie da się doszukać prawdziwych, żywych tłumaczy. Najpierw jest Tłumacz Google, a potem biura, te największe i zatrudniające najlepszych specjalistów od SEO. Aż ktoś mógłby pomyśleć, że tłumaczenie naprawdę robią jakieś programy komputerowe.

Z pomocą przychodzi Wikipedia, oferując zgrabną definicję (mam wrażenie, że pisaną lub redagowaną przez kolegów po fachu):

Wikipedia przynajmniej zaczyna od stwierdzenia, że tłumacz to osoba.

Jak tłumacza widzą inni?

Chciałam się też dowiedzieć, co się o nas pisze i jak. Jak widzą tłumacza ludzie – w końcu potencjalni klienci. Korpus języka polskiego (swoją drogą – świetne narzędzie) przyszedł z pomocą.

Otóż okazuje się, że tłumacz kuszony jest wysokimi zarobkami, boi się niechęci odbiorcy, często mierzy się z biedą, strachem, albo niedostateczną wiedzą własną. Tłumacz czasem nagina tłumaczenie. Pracuje na umowę o dzieło, wyciągając ręce po pieniądze. Uwaga: tłumacz jest TAKŻE człowiekiem, dlatego też interesuje go zapłata.

Dalej już nie chcę czytać.

Jak mnie widzą inni?

Bywało gorzej. Na początku na pewno mierzyłam się z biedą i strachem i wiedzą własną nie dość dostateczną. Tak się zaczyna. Klientów było mało, a jak byli, to powodów do strachu przybywało: co, jak źle przetłumaczę, co, jak nie zapłacą, co, jak coś pójdzie nie tak? Miałam w pokoju stosy słowników, rzadko wychodziłam z domu i śmiałam się wyłącznie z wytrawnego humoru językoznawców. Rodzina pytała, kiedy wreszcie znajdę porządną pracę.

Teraz jest lepiej. Wraz z doświadczeniem przyszła pewność, że to, co robię, robię dobrze. Z pewnością przyszła duma i satysfakcja. Tak, jestem tłumaczem i jestem gotowa wytłumaczyć każdemu, co dokładnie robię. I wbrew krążącym plotkom, nie jestem wcale programem komputerowym.

A jak widzą Was?

Marta Stelmaszak

Tłumacz ustny i pisemny języka angielskiego i francuskiego z sześcioletnim doświadczeniem, specjalizujący się w tłumaczeniach z zakresu prawa, informatyki, marketingu i biznesu. Członkini Komitetu Zarządzającego Dywizji Tłumaczenia Ustnego brytyjskiego Instytutu Lingwistów. Wyróżniona 25. miejscem w konkursie Language Lovers 2012 na najlepszą stronę językową na Facebooku o tematyce językowej (WantWords).

More Posts

Follow Me:

6 Komentarzy

  • Marzena on Oct 10, 2012 Odpowiedz

    Dokładnie, zgadzam się z Aurelią, zawsze początki są trudne ale w naszym zawodzie, który jest niezwykły te początki są trudniejsze. Wiele zależy od naszego nastawienia - trzeba pamiętać, że to nie jest praca od 9 do 5, i nie mamy jednego pracodawcy. Właściwie nie mamy żadnego, sami jesteśmy swoim pracodawcą. I warto też przygotować się do panującego przekonania, że google tłumacz, który jest za darmo przetłumaczy wszystko więc po co przepłacać za coś tak banalnego. Niestety większość ludzi z którymi ja się zetknęłam uważa, że to co robię to bardziej hobby niż praca i w dobie tak rozwiniętej techniki jest to zupełanie strata mojego czasu.
    Ale nie poddajmy się bądźmy dosłownie Tłumaczami.
    Podoba mi się Marto jak to ujęłąś: “Tak, jestem tłumaczem i jestem gotowa wytłumaczyć każdemu, co dokładnie robię.”

    • Marta Stelmaszak on Oct 11, 2012 Odpowiedz

      Dzięki za komentarz, Marzeno! Wydaje mi się, że musimy poświęcać coraz więcej czasu i energii na wyjaśnianie, że praca tłumacza to praca i to wcale nie lekka.

  • Aurelia on Sep 30, 2012 Odpowiedz

    W kazdym zawodzie poczatki sa trudne. Ale czas najlepsze lekarstwo na wszystko

    • Marta Stelmaszak on Oct 11, 2012 Odpowiedz

      Praca, nie czas, praca!

  • Monika Panufnik on Sep 29, 2012 Odpowiedz

    Zgadzam się z tym, że początki są trudne np. budowanie wizerunku i marki na tak konkurencyjnym rynku. Również i w kontekście zarobków początki bywają trudne. Praca tłumacza to nie tylko „blaski” ale także i „cienie” i aby umiejętnie sterować swoją karierą tłumaczeniową, warto zdawać sobie z nich sprawę.

    • Marta Stelmaszak on Oct 11, 2012 Odpowiedz

      No właśnie - czy w tłumaczeniach jest trudniej, niż w innych wolnych zawodach? Przecież fotografowie, dziennikarze, doradcy chyba też nie mają łatwo. Myślisz, że my mamy jeszcze bardziej pod górkę?

Zostaw odpowiedź